Narodowcy muszą poczekać ?

Dlaczego…

 

naśladowcy endecji (Narodowa Demokracja) pokusili się tak szybko na skok na Wiejską, kolportując narrację: „to bój o wszystko”. Zamiast wykorzystać entuzjazm i przebudzenie w narodzie, do “umundurowania jego duszy”, zorganizowania go, co jak mantrę powtarzali przedwojenni endecy, dla których świadome swej tożsamości społeczeństwo było celem samym w sobie, a nie „fucha” w parlamencie. Czy to pokusa własnych ambicji, osiągnięcia korzyści z racji uprawiania polityki? W obecnej sytuacji, pozostaje nadzieja, że tak nie jest, że jednak formacja ideowa posłów reprezentujących Ruch Narodowy w parlamencie, będzie gwarancją uczciwości i prawdziwej służby dla dobra wspólnego.

 

Renesans dziedzictwa endecji w młodym pokoleniu nie jest wypadkową ich wyjątkowego rozpoznania nurtów i myśli politycznych pierwszych dekad XX w. – nie bądźmy naiwni. Wielu ludzi „zachwyconych” postacią Romana Dmowskiego nie posiada nawet elementarnej wiedzy o dorobku tego najwybitniejszego polskiego polityka wszech czasów. Jego koncepcja idei narodowej nie jest przecież przedmiotem rozważań patriotów zasiadających na trybunach piłkarskich boisk. Wiem z własnych doświadczeń, że wielu ludzi kojarzy jego osobę z radykalnej postawy antyżydowskiej (to nic, że w zupełnie innych okolicznościach), co dla niektórych jest czynnikiem pozytywnym, dla innych przeciwnie. Do niedawna Obóz Narodowo-Radykalny (ONR) w III RP wzbudzał tylko negatywne skojarzenia: wygolona głowa, falanga i rzymskim salut – mówiąc wprost – z faszyzmem. Podobnie, do jednego worka wrzucano Młodzież Wszechpolską (MW) i wszystkich, których do niedawna scalał szyld Ruchu Narodowego. Miało to na celu wykluczenie z dyskursu ludzi o poglądach demokratyczno-narodowych. Badania nad dorobkiem intelektualnym prowadziło wąskie grono historyków i pasjonatów  obozu narodowego. Niewielu szerzej studiowało spuściznę  liderów ONR-u, na czele z Janem Mosdorfem, czy Stronnictwa Narodowego. W obiegowej opinii społeczeństwa ruch narodowy był synonimem antysemityzmu (cokolwiek ten termin oznacza…), nacjonalizmu – zawsze w świetle pejoratywnym i innych tego typu przywar. Marsz Niepodległości wpisał się w koniunkturę zbuntowanych młodych ludzi, z roku na rok nadając mu oblicze maszerujących narodowców – co jest pojemniejszym terminem niż endek. Także kolejne marsze Żołnierzy Wyklętych przyjęły charakter odwołujący się do tradycji obozu narodowego. Szczególnie formacja Narodowych Sił Zbrojnych, jako ta najbardziej wyrazista, narodowa i nieprzejednana w walce z nazizmem i komunizmem, stała się tożsamościowym ogniwem spajającym tradycję Narodowej Demokracji z współczesną młodzieżą. Można już przedstawiać nie tylko zacisza politycznych gabinetów przedwojennych narodowych demokratów, ale także kontynuatorów tej idei – niezłomnych patriotów, żołnierzy NSZ, walczących o konkretną Polskę – Wielką Polskę. Uważam, że bardzo dobrze się stało, iż tę ideę można utożsamiać z bohaterami, niekoniecznie wielkimi myślicielami, którzy kryją się za jakąś enigmatyczną powłoką. Wielki sukces, jakim niewątpliwie było „unarodowienie” społeczeństwa w II RP przez ciężką organiczną pracę obozu narodowego, a następnie bezkompromisowa postawa tego środowiska w podziemiu, w czasie okupacji, pokazuje, że idea narodowa, nacjonalizm chrześcijański, to nie jest jakiś abstrakcyjny wymysł intelektualistów, który w zderzeniu z rzeczywistością okazuje się tylko kolejną „teorią”.

Reasumując. Sądzę, że pojawia się na horyzoncie szansa przekonania szerszych mas, że idea narodowa wykuta w kolejnych dziełach Romana Dmowski i jego następców, to nie jest anachroniczna „teoria”, tylko pewien wzorzec uprawiania polityki, ale nade wszystko funkcjonowania jednostki w narodzie oraz zrozumienie wspólnoty, jej potrzeb i wreszcie obowiązków wobec tej wspólnoty w łańcuchu dziejowym polskich pokoleń. Napiszę banalnie: nie załatwi się tego w Sejmie, Senacie i żadną ustawą. Praca ta wymaga czasu i zaangażowania, także działalności politycznej, choć ta jest brutalna i często niszczy najbardziej szlachetne idee. Nie można iść na kompromis z byle kim, wdawać się w  partyjniactwo, lecz potrzeba szerszego i cierpliwego spektrum działania, ruchu społecznego – ruchu narodowego!

 

Czołem Wielkiej Polsce!

 

Arkadiusz Cimoch

​ ​

NSZ-Nowe Pokolenie Chicago